poniedziałek, 11 kwietnia 2011

Zawsze się coś dzieje! :)

Tylko czasu ciągle mało... Zacznę od początku kwietnia.
2 i 3 kwietnia szyłyśmy w Warszawie kołderki za jeden uśmiech 
Fajnie było... jak zwykle! Te spotkania są zawsze miłe i... twórcze! Szyjemy, uczymy się różnych "sztuczek patchworkowych", wymieniamy szmatkami, rozmawiamy, jemy... zobaczcie same :)


Kilka dni temu moja kolekcja naparstków się powiększyła. I to o jakie naparstki! Prawdziwe. Prawdziwe naparstki, które można używać! Ciekawostką jest to, że ten środkowy naparstek ma ponad 100 lat! Cały wiek! Te dwa po bokach mają około pół wieku.


Zbieram naparstki, zbieram te ozdobne i właśnie te prawdziwe. Najzabawniejsze... może nawet śmieszne jest to, że nie potrafię używać naparstka! :))) Próbuję... właśnie jestem w trakcie pikowania ręcznego (cicho szaaa... o tym będzie chyba następny wpis ;) ) Próbuję używać naparstka, bo mam już dość pokłutych palców!

A teraz pokażę jajo. Pisanka - szmacianka.


Nauczyłam się w ten sposób ozdabiać styropianowe jaja od Agnieszki na pokazie w Decokreacjach

12 komentarzy:

  1. Jolcia!! Pikujesz ręcznie!!! Rewelka! I wcale nie będę siedzieć cicho bo w tej chwili wstąpiła we mnie energia. Jak ja chciałabym zobaczyć jak to się robi! I spróbować rzecz jasna :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Śliczna pisanka. Spotkanie super :)Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. krasnalkowe robotki11 kwietnia 2011 22:11

    Sliczna pisanka, przypomina mi moje dzieciństwo, moja babcia takie właśnie robila

    pozdrawiam iwona

    OdpowiedzUsuń
  4. Jolcia, ja chyba wpadłam w te jajka po uszy, choć zrobiłam tylko jedno... Będę je robić- bardzo mi się ta technika podoba, bo nakład pracy jest nieadekwatnie niewielki w stosunku do uzyskanego efektu. :)
    Ale odpuszczę sobie chyba Twoje warsztaty szycia kur, bo tego już za wiele. Albo jaja, albo kury. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. O maaaaatko, ręcznie pikujesz?! Nie mów tylko, że narzutę na łóżko takie mega 6x6m ;)
    Mnie mama uczyła używać naparstka, bo jak byłam mała, miałam kupę zapału do szycia wszystkiego i ze wszystkiego, na początku ręcznie właśnie. I mama ma takie prawdziwe naparstki, ale są dużo młodsze, niż te Twoje, ale ze 30 lat to mogą spokojnie mieć.

    OdpowiedzUsuń
  6. :)
    Aniu Aploch, pikuję ręcznie, pikuję! Zawsze mnie to "kręciło" i teraz mam plany...
    eve-jank te pisanki robi się szybko i wcale to nie takie trudne.
    Iwona krasnalkowa ;) Te jaja są styropianowe a Twoja babcia pewnie oklejała wydmuszki "szmatkami". Takie pisanki też pamiętam! ;)
    Ivoncja najpierw musi być kura! Hahaahaaa... :))) Tak więc zastanów się co powinno być pierwsze.
    Aniu, narzuty 6x6m nie pikuję :))) Niebawem zobaczysz coś 75x110cm ...tylko!
    Pozdrawiam Was serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Jolcia, właśnie- to jest bardzo na czasie pytanie! :) A kura niby skąd się wzięła? W końcu to jajo jest symbolem początku. :)

    OdpowiedzUsuń
  8. A jajo skąd w takim razie? Hahaahaaa... :))) Odwieczne pytanie: co było pierwsze, jajo czy kura?

    OdpowiedzUsuń
  9. bez względu na to co było pierwsze, fajo fajowskie, spotkanie szyciowe też było na pewno rewelacyjne :)

    bardzo mnie to ręczne pikowanie interesuje (nie umiem szyć na maszynie :D ) więc mam nadzieję że napiszesz i pokażesz więcej na ten temat :)

    OdpowiedzUsuń
  10. yenulka witaj :) Pokażę. Napiszę.
    Przyznaję, że marzy mi się takie ręczne szycie. Przecież kiedyś tylko ręcznie się szyło patchworki! Zaglądam tu i tam, podglądam... i jakoś wychodzi ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Hej, umieściłam link do Ciebie na moim blogu http://mythimblecollection.blogspot.com/ Zapraszam! :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Jolcia, dziekuję :)
    ja choruję na narzutę uszytą w technice English Paper Piecing, i na razie powstrzymuje mnie to, że o ile wyobrażam sobie pozszywanie ręcznie milionów małych kawałków, to już uszycie całej reszty w ręku mnie przeraża :D

    OdpowiedzUsuń