Życzę wszystkim słonecznych i radosnych Świąt Wielkanocnych :)
Kartki z życzeniami, takie tradycyjne, wysyłane pocztą, oczywiście uszyłam sama.
Jolcine pasje
Życzę wszystkim słonecznych i radosnych Świąt Wielkanocnych :)
Kartki z życzeniami, takie tradycyjne, wysyłane pocztą, oczywiście uszyłam sama.
Tak... mija miesiąc kolejnego nowego roku. U mnie bez wielkich zmian. Nie robię żadnych podsumowań, żadnych postanowień... Co było, minęło. Co będzie... hmmm...? Nadal szyję, robię na drutach, nadal wielkim zainteresowaniem moim jest tkanie. Trudno może to nazwać gobelinami. Są to raczej "gobelinki" ;) Ciągle uczę się tego. Zamiast postanowień mam plany :) Ale na tę chwilę dość odległe. Moje plany wymagają dużo pracy i systematyczności w działaniu. Robię kilka rzeczy na raz, więc skończenie jednej rozciąga się w czasie. Ale tak lubię :) Lubię, bo nie "nudzi" mi się jedna technika :) Tak w ogóle, to ja się nigdy nie nudzę :)
A tak w międzyczasie uszyłam dwie podkładki w kształcie liści :)
Przedświąteczny czas... mieszają się zapachy gotujących się potraw z zapachem piekących się pierników. Za chwilę nad tym wszystkim zapanuje zapach choinki. Idą Święta. Wigilia, uroczysta kolacja. Rodzina przy stole nakrytym białym obrusem, łamanie się opłatkiem... życzenia... czasem łezka wzruszenia się w oku zakręci...
... no to czas i na moje życzenia dla wszystkich, którzy tu zaglądają, czytają, piszą...
Dużo spokoju, uśmiechu i dobrego świętowania. Każdy niech ten wolny czas wykorzysta jak tylko sobie zaplanował i wymarzył. Każdy po swojemu.
Życzę zgody, wzajemnego zrozumienia, tolerancji i szacunku. Różnimy się od siebie, nie jesteśmy wszyscy tacy sami. Bądźmy wyrozumiali, cierpliwi...
Wesołych Świąt Bożego Narodzenia!
Wbrew temu co za oknem, zazieleniło się w "Moim zielonym ogrodzie" ;)
Prosty patchwork. Kwadraty z wąską, czarną pliską, ułożone i zszyte po skosie, w romby. Naprzemiennie kwadraty zieleni z kwiatami.
Szyło się dość szybko. Potem dłuższy czas top odpoczywał ;) Szukałam czegoś na plecki. Znalazłam, ale jednak kawałeczka mi zabrakło! Pokombinowałam trochę i... dałam w plecki wstawkę z resztek.
Jeszcze pikowanie... takietaaammm... ;)
Lamówka i gotowe :)
To duży patchwork. Narzuta o wymiarach około 220/170cm! Jest lekka, miękka i puszysta. Jako wypełnienie użyłam dość grubą ocieplinę poliestrową.
Chociaż nie przeszkadzają mi zmiany pór w roku i lubię nawet zimę, to taką wiosnę warto uszyć właśnie teraz! Teraz, gdy dzień krótki, często szary, bury i ponury... warto uszyć coś kolorowego, coś ciepłego. Lepszy nastrój gwarantowany :)
I właśnie w dobrym nastroju pozdrawiam Czytelników mojego bloga :)
Wracam do moich pierwszych utkanych prac.
Przy szyciu patchworków nauczyłam się, że ważne jest wykończenie. "Plecki" patchworku też powinny być starannie wykończone. Pikowanie na górnej stronie i od spodu, ma wyglądać ładnie i wszystkie nitki muszą być zakończone i schowane lub przycięte krótko jeśli są dobrze zabezpieczone.
No i jak się ma tkanie gobelinu do estetycznego wykończenia? Otóż, okazuje się, że raczej bez podszycia tkaniną maskującego "plecki" nie uzyskam idealnego zasłonięcia końcówek włóczek :( Znowu poszukałam w sieci odpowiedzi na moje wątpliwości. Popytałam tu i tam...
No i te moje pierwsze, intuicyjne próby tkania same pokazały co zrobiłam nie tak. Te moje podkładki "Łowicz", myślałam, by były dwustronne. No i...? Jedna jeszcze się nadaje, druga...? Hmmm... za dużo tych węzełków, supełków, krótko przyciętych nitek, których już nie dam rady przeciągnąć i pochować :( No... ale ta pierwsza, jest już OK! :) Nawet lepiej wygląda tu lewa strona! ;) Kolejny problem z zakończeniem początku i końca. Tu kompletnie zabrakło zarobienia i dłuższych nitek osnowy, by powstały frędzle :( Ale zakończyłam starannie przyszywając ręcznie bawełnianą tasiemkę i podszyłam po lewej stronie :)
Teraz jestem zadowolona :)
Proszę, obejrzyjcie fotki, jak lewa i prawa strona moich "gobelinków" ;), wygląda po wykończeniu.
Tak...! Jak w tytule: mój pierwszy gobelin! Nooo... może trochę przesadziłam, bo raczej bardziej pasujące było by, "mój pierwszy gobelinek" ;) Ta praca bowiem jest mała, ma wymiar 21/8cm.
Mój gobelinek w całej okazałości!
Wciągnęło mnie tkanie na całego! Chwilowo nie dało się tego zatrzymać. Nadal jednak zdaję sobie sprawę z niedoskonałości. Ale cóż... nie popełnia błędów, kto nic nie robi. Uczę się. Tak więc zaglądam do skarbnicy wiedzy, do internetu. Przeglądam książki, czasopisma, co wpadają mi rękę, czy są dostarczane przez zaprzyjaźnione osoby kibicujące mi w poczynaniach. No i oczywiście pytam. Pytam osoby, które tkają gobeliny. Czego nie wiem, próbuję sama... intuicyjnie. Może nie jest więc wszystko zgodnie ze sztuką, ale... jest tak jak czuję i jak mi się podoba. Właśnie tak odpowiedziała mi koleżanka, kiedy zadałam jej, być możne naiwne pytanie: "Jola, wcale się nie przejmuj czy dobrze czy źle, rób co Ci serce podpowiada".
No to robię :)
Jeszcze drobne kosmetyczne wykończenia i powieszę sobie w ramce :)
Tytuł...? "Kwiaty o zachodzie słońca (witrażyk)"
Dla mnie jednak będzie to "Mój pierwszy gobelin"! :)
Pozdrawiam... :)
Pierwsze próby :)
Od dawna myślałam o tkaniu na ramie, krośnie... Czas spróbować. Mało wiem w temacie :(, ale podoba mi się ta sztuka. Szukam więc tu i tam, pytam, przeglądam książki, zaglądam na blogi, oglądam filmiki... Ach, ile tam wiedzy!
Na jednym ze spotkań szczecińskiej grupy włóczkomaniaczek, Czarna Owca, trafiła się okazja spróbować tkania na ramce :) No i... zaczęłam! :)