Prezencik dla małej B. Oby apetyt dopisywał :)
Pracowita majówka, bo okazji się nazbierało.
Dziękuję, że zaglądacie i podziwiacie :) Pozdrawiam serdecznie i... teraz trochę odpoczynku na leżaczku. Słonecznie, ciepło... tego Wam wszystkim życzę :)))
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Śliczne śliniaczki, a pikowania jak zawsze - mistrzowskie :))
OdpowiedzUsuńWow! Takich śliniaczków to aż szkoda używac :D
OdpowiedzUsuńSuper śliniaki!
OdpowiedzUsuńJolciu, śliczne:)
OdpowiedzUsuńNo żesz jakie piękne, szkoda, że Szymi już wyrósł ze śliniaków :-)
OdpowiedzUsuńJakie cudne! :-))
OdpowiedzUsuńśliczne, aż będzie szkoda używać!:)
OdpowiedzUsuńwykonanie jak zawsze mistrzowskie!
Ja bym się go bała użyć! :)
OdpowiedzUsuńJa w dalszym ciągu jestem pod ogromnym wrażeniem Twoich patchworków, które udało mi się podziwiać naocznie:) śliniaki świetne, sama muszę coś szybko wykombinować na pierwsze odwiedziny, kawaler ma raptem tydzień;)
OdpowiedzUsuńJak pomyślę, że zaraz będzie na nich soczek, jabłuszko i kilka zupek to aż mi żal. Cudne te śliniaczki Jolu. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńJa bym powiesiła te śliniaczki na ścianie i za szybką a nie do paprania i plucia marchewką! No pewnie! Nie ma mowy żeby używać!
OdpowiedzUsuńJak zwykle dopieszczone prace! W takich śliniakach apetyt gwarantowany!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
elkaj
ja bym się chyba nie odważyła zawiązać dziecku pod mlaskającą paszczą takiego cuda :) raczej bym na ścianie do podziwiania dała :D
OdpowiedzUsuńZamiast jeść mała będzie podziwiała śliniak, jest śliczny ;)
OdpowiedzUsuńBardzo ładne pikowania. Ale szkoda śliniaczków na marchewkę.
OdpowiedzUsuńJakie słodziaki:)
OdpowiedzUsuńSzczęściara z właścicielki tych śliniaków. Pewnie wykorzysta je tylko od święta. Podziwiam staranne pikowanie. Pozdrawiam. Jola
OdpowiedzUsuńsuper śliniaki :) no i rzeczywiście plamy z marchewki łatwo się nie spiorą :(
OdpowiedzUsuńale jak to mówi mój tata, szkoda to umrzeć :D śliniaki ekstra!! :)