Śmiało mogę napisać, że zakładkę uszyłam ze skrawków. Nadal trochę porządkuję swoje zasoby resztkowe szmatek. Nooo... dooobraaa..., może trochę przesadziłam, że takie resztki, wręcz ścinki, zostawiam sobie ;) Może kiedyś coś uszyję metodą "confetti"?
Tak myślałam, wrzucając drobnicę do woreczków. Jednak jakoś ciągle brakuje mi koncepcji na coś w stylu rozsypanych, drobnych kawałeczków. Ale układanie tych drobiazgów w konkretny kształt, to mnie bawi :)
Tak więc część ścinków wycięłam w stylizowany kształt kwiatowych płatków. Pozostałe zostały pocięte "jak się da". Potem przy pomocy szpilki i pęsety ułożyłam na przygotowanym podkładzie. Potem położyłam na wierzch tiul, przypięłam szpilkami i... pikując czarną nitką drobne wolne przestrzenie... uszyłam witrażową zakładkę do książki :)
No i jak Wam się podoba? :) Mnie... bardzo :)
Myślę, że uszyję jeszcze kilka takich zakładek :)
Pozdrawiam... :)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Piękna taka zakładka, zanim przeczytalam , myślałam,że to naklejone na fliselinie.
OdpowiedzUsuńojaaaa! piękna zakładka...
OdpowiedzUsuńpodziwiam też benedyktyńską robotę ;-)
śliczna, pozdrawiam Jolu
OdpowiedzUsuńCudowna ! Po prostu cudowna! Kolory, kwiatki, tlo ... wszystko prześliczne. Jolciu - 😘 😘 😘
OdpowiedzUsuńJolciu, rewelacja! Bardzo mi sie podobają Twoje przyrządy: szpilka i pęseta.
OdpowiedzUsuńJakie śliczne!!! Majstersztyk wykonania!!!
OdpowiedzUsuńAle precyzja ! We wszystkim: wycinaniu układaniu i pikowaniu ! Jesteś niesamowita.
OdpowiedzUsuńJolciu - brawo!!! To jest cudne! Nigdy bym tych kwiatków w książce nie ukryła...
OdpowiedzUsuńPiękna!!!
OdpowiedzUsuń